Dla mnie jako widza niezwykłą jest świadomość, że film oglądam nie w towarzystwie głosu powielonego na setkach taśm i płyt – tylko w towarzystwie osoby, której obecność jest namacalna.
„Ale Kino” wyróżniają jeszcze konferansjerzy. Wspólnie ze Stanisławem Kandulskim, Adamem Łuczakiem czy Piotrem Maciantowiczem zapowiadamy filmy z festiwalowej selekcji. Naszym głównym zadaniem „zaintrygować”, ale nie „opowiedzieć”. Nie ma wszak nic gorszego niż prowadzący spoilerujący, a więc zdradzający szczegóły fabuły. Można natomiast umiejętnie wprowadzić w atmosferę filmu, zwracając uwagę na czasy, w których osadzona jest akcja filmu. W pamięci pozostało mi zapowiedź jednego z ostatnich filmów edycji 2016. Zapraszałem widzów na obraz „Eddie zwany orłem”, oparty na prawdziwej historii. To opowieść o Eddie Edwardsie, pierwszym Angliku w historii, który – mieszkając w kraju bez sprzyjających sportom zimowym warunków – postanowił samodzielnie zabrać się za skoki narciarskie.
Historia sama w sobie jest poruszająca, a do tego bawi do łez. Ponieważ jednak nie chciałem zdradzić zbyt wiele, postanowiłem wejść z widzami w interakcję.
– Czy wiedzą państwo ile lat miał Adam Małysz, kiedy wykonał swój pierwszy skok? – zapytałem.
– Dziesięć? Jedenaście? – próbowała odgadnąć lekko zdezorientowana widownia.
– Zaledwie sześć – odpowiedziałem w końcu.
Dodałem, że wydarzyło się to w 1983 roku, trzy lata przed pierwszym skokiem Eddiego Edwardsa. Jednak ten szkolony na tynkarza Anglik w momencie swojego debiutu miał już 20 lat. Zasugerowałem więc widowni, że niełatwo jest rozpocząć karierę skoczka narciarskiego, gdy nie jest się już dzieckiem lub przynajmniej nastolatkiem. „Za to – dodałem – zobaczą państwo teraz film o tym, że warto czasem zadziałać na przekór”.
Pozostając nieco w terminologii zimowej, zapowiedzi filmów to jednak zaledwie wierzchołek góry. Ważną częścią mojej pracy przy Festiwalu Filmów Młodego Widza (nomen omen, nazwa może się wydać myląca, bo filmy stopniem zaangażowania i skomplikowania często przewyższają produkcje znane z multipleksów) są też spotkania z twórcami. Najczęściej są obcokrajowcami, stąd rozmowy przeprowadzam w języku angielskim.
Nigdy nie zapomnę spotkania z Michaelem Caton-Jonesem, brytyjskim reżyserem, który na ostatnią edycję „Ale Kino” przyjechał z najnowszym filmem „Urban Hymn”. To opowieść o dojrzewaniu w trudnym otoczeniu. O młodych Londyńczykach, którzy dorastają samotnie w otoczeniu pełnym przemocy i pokus. Głównymi bohaterkami są dwie przyjaciółki, którym przyjdzie zweryfikować siłę tej relacji.
Film poruszył mnie, ale też festiwalową publiczność. Nie będę tutaj poruszał wątków filmowych na wypadek gdyby któryś z Czytelników zechciał film zobaczyć. Pytaliśmy natomiast reżysera o trudności realizacyjne. Film kręcono w Londynie, jednym z najbardziej żywych, ale i zatłoczonych miast. Michael Caton-Jones z przekorą przyznał, że nie to było największym wyzwaniem, tylko charakter niektórych młodych współproducentów, których bardziej od pracy interesowało wgrywanie na swoje profile społecznościowe kolejnych selfie z planu.
Prowadząc Q&A z reżyserem, dostrzegłem w nim lata wspaniałego doświadczenia filmowego, ale i cenną umiejętność przekazywania swojej wiedzy. Z tą większą przyjemnością zaprosiłem go do studia Polskiego Radia, w którym od 4 lat prowadzę autorską audycję „International Poznan”.
Kliknij przycisk, aby wczytać zawartość z www.mixcloud.com.
Z Brytyjczykiem rozmawiam m.in. o pracy podczas „Chłopięcego świata”, na planie którego Robert De Niro spotkał się z Leonardo DiCaprio. Ten ostatni był wtedy 19-latkiem i miał wtedy – jak podsumował go w wywiadzie Michael Caton-Jones – „niewyparzony język”. Na pewno była to jednak dla DiCaprio dobra szkoła zawodu, bo odbierając Oskara na początku 2016 roku, podziękował trzem reżyserom, w tym właśnie mojemu rozmówcy.
Polecam tę rozmowę, bo dużo mówi o świecie Hollywoodu, ale i codziennej pracy filmowca. Ale i spotkanie z Rogerem Jean Nsengiyumva (Rwanda, Wielka Brytania) oraz Sigrid ten Napel (Holandia), czyli młodym pokoleniem aktorów. Oboje odwiedzili moje międzynarodowe studio pod koniec 2014 roku, opowiadając o trudach zaistnienia w zawodzie, a także o tym, że jest się ocenianym na każdym kroku.
Kliknij przycisk, aby wczytać zawartość z www.mixcloud.com.
A festiwal „Ale Kino”? Cóż, z takim zestawem gości i twórców nie ma sobie równych! Cieszę się, że mogę być jego częścią i za to dziękuję.
Fotografie: Maciej Zakrzewski, Piotr Bedliński, Rafał Pozorski.
© 2016 Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu.