Ile dla Ciebie znaczy poczucie przynależności? Dla mnie znaczy bardzo wiele, prawdopodobnie dlatego, że nie doświadczam go zbyt wiele. W pracy zazwyczaj dołączam do zespołów eventowych, które pracują ze sobą od miesięcy, jeśli nie lat. Mają swoje własne słownictwo, historie i żarty wewnętrzne. Jako konferansjer, zazwyczaj mam pierwszą szansę spotkania ich osobiście zaledwie 24 do 6 godzin przed wydarzeniem. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że już następnego dnia będę na innym wydarzeniu, znowu w zupełnie innym środowisku. Nie będę w stanie zbudować głębszej relacji w żadnym z tych miejsc.
Hotel Sheraton Sopot sprawił, że wreszcie poczułem się jakbym należał. Dorota i Catalina poprosiły mnie o poprowadzenie ich jubileuszowej gali z okazji 15-lecia rok wcześniej. To dało nam wszystkim czas, którego potrzebowaliśmy, aby się poznać. To, co zaczęło się online, miało swoją kontynuację w Sopocie, już na 3 dni przed galą. Wyobraź sobie to: uznali wartość tego, abym przyszedł do ich hotelu znacznie wcześniej, i potraktowali mnie życzliwością i hojnością.
Dzięki temu miałem czas, aby poznać hotel i ludzi, którzy sprawiają, że jest wyjątkowy. Takich jak Magda, która przeszła przez wszystkie poziomy kariery, od pokojówki do menedżera. Czy Karol z ochrony, który czasami musi prowadzić trudne rozmowy z gośćmi (lub intruzami), ale przez 15 lat odznaczał się utrzymaniem spokoju. Jest także Felipe, Kolumbijczyk zakochany w Polsce, który od lat robi kariery jako DJ i saksofonista na imprezach w tym hotelu.
W ostatniej takiej rozmowie Janusz, szef działu rozwoju, opowiedział mi o haśle J. Willarda Marriotta, założyciela sieci: „Dobrze się opiekuj swoimi pracownikami, a oni będą dbać o twoich klientów, a klienci wrócą”.
Dorota, Catalina i reszta zespołu nie musieli poświęcać mi tego wszystkiego. Pokazywać mi pralni, stołówki dla pracowników czy słynnego sopockiego molo. W końcu, jak zawsze, byłem tylko dostawcą usług. A jednak nigdy nie zapomnę, jak sprawili, że czułem się częścią.