Wieczór branżowy w Berlinie. Publiczność niemiecko-polsko-światowa

Kiedy w czerwcu 2016 r. startowała moja strona internetowa, nie sądziłem, że przyniesie skutki tak wymierne i tak szybkie. O ile wcześniej wszystkie zaproszenia do prowadzenia eventów brały się z rekomendacji albo zobaczenia mnie „w akcji”, o tyle już w sierpniu rozdzwoniły się telefony osób trafiających właśnie na maciejkautz.pl.

 

Dzięki Google’owi odnaleźli mnie pracownicy firmy Pomarańcza, zajmującej się m.in. brandingiem dla firm. To oni pomogli firmie Amica zorganizować wielki i elegancki wieczór dla klientów nad rzeką Szprewą (Die Spree). To wschodni Berlin, okolice Ostbahnhof, a także wielkiego biurowca Mercedesa. Tutaj jest restauracja Spindler & Klatt – dostojna, elegancka, z miejscami przy stolikach dla 500 gości.

 

Moje pierwsze spotkanie z Amica odbyło się już dwa tygodnie wcześniej, kiedy ustalaliśmy szczegóły imprezy. Dowiedziałem się, że przy okazji międzynarodowych targów IFA (Internationale Funkausstellung) w Berlinie, na których swoje stoisko ma Amica, firma chciałaby uhonorować swoich kluczowych partnerów i klientów. Dowiedziałem się zresztą, że założona w Polsce sieć liczy dziś już w dziesiątkach kraje, w których kupić można artykuły gospodarstwa domowego z czerwonym logo. Na liście są Wielka Brytania, Dania, Hiszpania, Czechy i wiele innych.

 

Nic zdziwi więc potrzeba poprowadzenia tego eventu w tak wielu językach, jak to możliwe. Gdy więc około 19:30 ogromna sala zapełniła się gośćmi z całego świata, przystąpiłem do działania. „Guten Tag, meine Damen und Herren” – rozpocząłem z uśmiechem, ciesząc się, że nadarzyła się okazja, by skorzystać z języka Goethego. Uczyłem się go już od lat, a najbardziej podszkoliłem żyjąc i pracując w Monachium.

Facebook

Wczytując post, wyrażasz zgodę na politykę prywatności firmy Facebook.
Dowiedz się więcej

Wczytaj post

Na początku wydarzenia dobrze jest wkupić się w łaski publiczności. Ja odważyłem się na dość szczere przedstawienie mojego nazwiska. „Szanowni państwo, mój język niemiecki prawdopodobnie nie będzie perfekcyjny. Ale mam jeden powód, by czuć się z państwem swobodnie” – rozpocząłem tę opowieść. „Czy to prawda, że «Kautz» oznacza tyle co «kleine Eule» (mała sowa)” – zapytałem z nutką niedowierzania. Niemieckojęzyczna publiczność przytaknęła. A opowieść o małej sówce wzbudziła duże rozbawienie.

Fot. Wolfgang Lequen Basic Mitglied, Taunusstein

Później przyszła kolej na przywitanie obywateli kolejnych państw. Miałem okazję, by skorzystać z języka angielskiego, polskiego, francuskiego i hiszpańskiego. Nic więc dziwnego, że gdy na scenie pojawił się prezes Amica, pan Jacek Rutkowski, swoje wystąpienie zaczął od stwierdzenia, że chętnie przyłączy się do konkurencji językowej. Szyku zadał też namaszczony przez niego Jarosław Drabarek, witając gości nienaganną niemiecczyzną.

Fot. Błażej Pszczółkowski.

Wkrótce potem przyszła kolej na uroczystą, trzydaniową kolację. Jako organizatorzy spoglądaliśmy zresztą co chwilę na zegarki, bo musieliśmy stawić czoła nietypowemu ograniczeniu. Zostało bowiem umówione z zarządcami Berlina, że możemy zaprosić gości na niezwykły pokaz laserowy na wodzie, jednak tylko do godziny 22. Już więc pół godziny przed dziesiątą poprosiłem gości o wyjście z części restauracyjnej i udanie się w specjalnie wyznaczone miejsce nieopodal Szprewy. Świetny pomysł koleżanek z Amica, by ułatwić to zadanie, na czele pochodu umieszczając świetnego saksofonistę. Ludzie wiedzieli więc, w którym kierunku się udać, dzięki motywowi z „Różowej pantery” wygrywanemu przez DJ Saxa.

Fot. Błażej Pszczółkowski.

Pokaz laserowy na wodzie był niezwykły. Przez około 20 minut, w rytm intensywnej muzyki, oglądaliśmy wizualizacje związane z firmą. Jest niezwykle imponujące, że dzięki systemowi dysz, z których równym nurtem spływa woda, tworzy się swego rodzaju płachta, na której obraz mogą wyświetlać lasery.

Fot. Błażej Pszczółkowski.

Wkrótce po pokazie rozpoczęło się moje ostatnie zadanie. Miałem zaprosić gości na drinka nawiązującego do charakterystyki Amica. Zaproponowałem jednak, byśmy na tym nie poprzestali. Zamiast po prostu odczytać składniki kompozycji, ogłosiłem konkurs. Po chwili na scenie było pięcioro gości, których zadaniem było odgadnięcie, z czego składa się drink, który za chwilę będzie też mogła wypić cała reszta. Jako że konkurs poprowadziłem w języku angielskim, był zrozumiały dla wszystkich. Praktycznie nikomu nie udało się rozpoznać w napoju rumu, ale resztę składników – w tym cukier, limonkę i sok pomarańczowy – wytypowali bezbłędnie.

Fot. Błażej Pszczółkowski.

Nie obyło się jednak bez wyzwań. Być może ze względu na dużą obecność wody na scenie zewnętrznej, w pewnym momencie wyłączono prąd. Od tego momentu byłem zdany na siebie. Mimo braku nagłośnienia, nie przerwałem konkursu. Ryzyko rozejścia się ludzi było zbyt duże. Zamiast tego, użyłem siły głosu, a konkurs doczekał się finału. W końcu powrócił też prąd – i już dzięki mikrofonowi, zaprosiłem na taneczną część wieczoru. Dankeschön!

Kautz
Teraz napiszę coś o sobie. Lubię być z ludźmi – ale nie lubię, gdy atmosfera jest napięta. Dlatego nauczyłem się skracać dystans i sprawiać, by było znośnie. Czasem jest wręcz sympatycznie. Do tego stopnia, że prowadzę największe konferencje i panele dyskusyjne w Polsce, no i coraz częściej za granicą.

Moje specjalności to technologia, środowisko i biznes. Jestem też radcą prawnym (ale to dłuższa historia na kiedy indziej). Stworzyłem dziesiątki programów radia i TV, w tym talk-show po angielsku. Studiowałem na Appalachian State University w Północnej Karolinie. No i kocham Stany Zjednoczone.

zobacz następny wpis

Zapraszam Cię do świata angażujących wydarzeń

Dzięki mojemu newsletterowi podniesiesz poprzeczkę swoich eventów.