W mailu do poznańskich inspiratorów napisałem, że jestem fanem idei TEDx, ale też dziennikarzem i konferansjerem. Zaproponowałem, że z przyjemnością poprowadziłbym poznańską edycję wydarzenia. Odpowiedź od zespołu… nigdy nie dotarła. Być może to zabieganie, nadwrażliwy filtr SPAM-owy, a może po prostu niewłaściwy moment. Niczym więc nie zrażony, pozostałem wiernym widzem kolejnych wydań konferencji.
Ale, ale! Po wielu miesiącach nadeszła ta wiadomość:
Myślę, że dobrym miernikiem tego, jaki jest poziom zaangażowania ludzi pracujących przy TEDx, jest to, że dziś – choć minęło 5 lat – mogę z łatwością opisać dalsze dzieje życiowe i zawodowe niemal każdej z osób na powyższym zdjęciu. Bo to, co jest kluczowe, to że organizatorem TEDx jest się w czasie wolnym. Na co dzień dzielnie zarabiający na życie w korporacjach lub własnych firmach, wieczorami i weekendami spotykamy się, by pomówić o konferencji z „iksem” w nazwie. Każdy, kto jedną z nielicznych wolnych chwil poświęci na dodatkową pracę, prawdopodobnie musi ją lubić. Stąd bardzo blisko do lubienia się nawzajem.
Kliknij przycisk, aby wczytać zawartość z www.mixcloud.com.
Dla mnie niezapomnianym będzie spotkanie z Heleną Norowicz, które miałem przyjemność prowadzić. To wspaniała aktorka, a od kilku lat również modelka. O jej sesji dla Bohoboco mówiła cała Polska. W intymnej rozmowie opowiedziała mi, z jakimi wyrzeczeniami wiąże się praca aktora. Pani Helena jako sportsmenka od maleńkości umiała robić szpagat. Myślała wówczas, że 66 lat to wiek, gdy człowiek staje się stary. Czas upłynął jednak szybciej niż sądziła – i sama znalazła się w tym miejscu. Jednak Helena Norowicz również na tym tle się wyróżnia. Wciąż umie zrobić szpagat (ćwiczy jogę!), stąd mimo, że sześćdziesiątkę już dłuższą chwilę temu przekroczyła, z życia się nie wycofuje.