Ach, co to był za miesiąc!
Czerwiec odznacza się najkrótszymi nocami w roku – tak było i w moim przypadku. Zapamiętam go jako miesiąc ciągłego niedospania, ale i wielkich zawodowych wyzwań. Poprowadziłem 19 eventów i przyznaję, że był to spory wysiłek dla mojego organizmu. Długo nie zapomnę chociażby nocy z 7 na 8 czerwca, gdy w pięknym centrum kongresowym ICE w Krakowie do 3 nad ranem prowadziłem galę zakończenia kongresu branży loteryjnej. A nie zapomnę dlatego, że już 2 godziny później byłem w drodze na samolot z Krakowa do Szczecina, w którym tego samego dnia poprowadziłem kolejne wydarzenie.
W takich dniach najważniejsza jest dobra organizacja pracy. Hotele, przejazdy i przeloty – trzeba to było dobrze zgrać. Ale miałem sprzymierzeńców – np. dzięki liniom LOT z Krakowa do Szczecina dotarłem w zaledwie 3 godziny! Tam, na lotnisku, wynająłem samochód, którym pognałem do Dźwirzyna. Z uwagi na nieprzespaną noc, pozwoliłem sobie na drzemkę w pokoju hotelowym. Zaledwie 30-minutową, bo w planach była rozmowa na Skype z organizatorami eventu, który miałem poprowadzić za kilka dni.
Czerwiec to piękna pogoda i – co za tym idzie – wiele wydarzeń organizowanych na świeżym powietrzu. Wyobraź sobie piękną imprezę, jubileusz wielkiej firmy z branży motoryzacyjnej. Jest ciepło, panowie w lekkich marynarkach, panie w zwiewnych sukniach i sukienkach. Ogromne, imponujące snopy światła w kolorze niebieskim i fioletowym wymierzone są w niebo, na którym właśnie zaszło słońce. Poruszają się po niebie, tworząc niesamowite wzory.
Do tego muzyka – na scenie właśnie pojawił się zespół Audiofeels. To dziewiątka niezwykle utalentowanych wychowanków Chóru Akademickiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Uprawiają vocalplay – potrafią śpiewać, ale i wytwarzać dźwięk najpiękniejszych instrumentów muzycznych przy użyciu ust. Prąd im niepotrzebny – no, co najwyżej do zasilania mikrofonów!
Napisałem o Audiofeels, bo w czerwcu miałem okazję zapowiadać ich aż dwa razy. Choć to wcale nie sytuacja rekordowa – moją faworytką sceniczną jest Margaret. W pierwszej połowie 2017 roku miałem okazję zapowiadać ją trzykrotnie! Dwa razy w Poznaniu, a raz w Bydgoszczy. Rozmach i profesjonalizm jej koncertów robi wrażenie. Co więcej, zapowiadając na koncertach Małgorzatę Jamroży, mam okazję dotrzeć do grupy odbiorców, która w innym wypadku raczej by się mną nie zainteresowała!
I jeszcze jedno świetne spotkanie czerwca 2017: Pascal Brodnicki. Przy okazji prywatnego spotkania powiedział mi, że jeszcze niedawno był mieszkańcem Poznania. Z uwagi na częste występy w reklamach jednej z niemieckich sieci sklepów, przeprowadził się do Wielkopolski. Zgodziliśmy się, że i w Poznaniu, i Warszawie, korki są spore. A także, że rozwiązaniem (przynajmniej latem) jest skuter!
Teraz, gdy podsumowuję czerwiec 2017, nasuwa się pytanie: czy chciałbym, aby czerwiec 2018 był równie szaleńczo pracowity? Dzisiaj, gdy jeszcze na świeżo pamiętam ten ogromny wysiłek, wydaje mi się, że nie. Ale czuję też, że moja odpowiedź AD 2018 może być zgoła odmienna!