Jak dobrze prowadzić wywiad. Case study: Dominika Kulczyk

Niełatwo jest napisać uniwersalny poradnik przeprowadzania dobrych rozmów. Uświadomiłem sobie, że dziś – mając za sobą ponad tysiąc przeprowadzonych wywiadów – do tego zadania podchodzę zupełnie inaczej niż na początku. Co powiedziałbym więc sobie sprzed 10 lat?

W 2011 roku, jako student Appalachian State University, prowadziłem swój pierwszy radiowy talk-show w USA. Do dzisiaj zachowałem notatki, które sporządzałem wtedy przed każdą audycją:

Kwestia pierwsza: moje pismo. Wielu porównuje je do hieroglifów, pytając niekiedy, czy piszę od lewej do prawej, czy też jak reszta świata. Jest jednak jeden plus takiej typografii: wielu gości do ostatniej chwili nie ma pojęcia, jakie pytanie im zadam. Podglądają intensywnie zapisane kartki, marszczą czoło, by ostatecznie skapitulować – to pismo jest nieodczytywalne. Kwestia druga: ilość przygotowanych pytań. Choć do dziś jestem dumny z tego, że prowadziłem audycję za wielką wodą, ktoś, kto będzie wnikliwie słuchał każdego odcinka, wyłapie, że byłem wtedy zbytnim perfekcjonistą. Otóż serdecznie odradzam Ci zbyt szczegółowe rozpisywanie tego, o co zapytasz gościa w danym momencie rozmowy. Dan Vallie Hill, szef anteny WASU FM, w której prowadziłem program, zwrócił mi słusznie uwagę na to, że brakuje w nim follow-up questions. Mowa tu o pytaniach, które nawiązują do wątku, który nasz rozmówca właśnie wprowadził.
Pierwsze szlify jako autor talk-show zbierałem w 2011 roku w USA.
Pierwsze szlify jako autor talk-show zbierałem w 2011 roku w USA.
Z dzisiejszej perspektywy myślę, że właśnie umiejętność zasłuchania się w to, co nasz gość ma do powiedzenia, a następnie próba odniesienia się do tego, są najcenniejsze. Zauważ, że na tym polega nie tylko wywiad, ale i każda dobra rozmowa z człowiekiem! O wiele chętniej otwieramy się przy kimś, kto „nadąża” za wszystkim, co mówimy, a następnie – na podstawie tego, co właśnie usłyszał – dopytuje o szczegóły. Kto podtrzymuje wątek, nie przeskakuje z jednego na drugi, zachęca nas do zwierzeń. Jak to osiągnąć? Oczywiście silne postanowienie pt. „Będę słuchał jak oczarowany” jest dobre, ale najważniejsza jest praktyka. Mam wrażenie, że odbycie kilku, a bliżej prawdy – kilkudziesięciu rozmów, w których jesteśmy niezbyt interaktywni, jest nieuniknione. Na początku bowiem sama sytuacja prowadzenia wywiadu może nas oszałamiać. Gdy będzie to audycja radiowa, będziemy przecież chcieli jak najlepiej wypaść przed słuchaczami. A gdy na domiar złego przyjdzie nam występować w telewizji, sprawa robi się jeszcze bardziej skomplikowana. „Czy mój głos dobrze brzmi? Czy gdy poprawiałam opadającą co chwilę grzywkę, nie wyglądało to głupio” – to pytania, które nieuchronnie zadamy sobie po wielu występach. I co? Trzeba z tym żyć! Im więcej popełnimy błędów, tym więcej się nauczymy. A im więcej będzie w nas niedoskonałości, tym autentyczniejsi wydamy się naszym widzom i słuchaczom. Bardzo cenię panią Dominikę Kulczyk za stwarzanie szans polepszenia ludzkiego losu na całym świecie. Przed laty, w roku 2015, miałem przyjemność nagrać wywiad z Janem Kulczykiem, który okazał się niestety jego ostatnim telewizyjnym wystąpieniem. O zgodę na rozmowę zapytałem, gdy wręczał stypendium dla najlepszych studentów Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza – uczelni, na której obaj skończyliśmy prawo. Trzy lata później, spotykając tu Jego Córkę, również absolwentkę UAM, nie wyobrażałem sobie do tego nie nawiązać:

„Co znaczy dla Pani to miejsce? Jak Pani je zapamiętała?” – wiedziałem, że od tego pytania chciałbym rozpocząć. Możesz usłyszeć je w wywiadzie, który umieszczam powyżej. Jednak dalej – czysta karta. Moim planem było zasłuchanie się w tym, co pani Dominika będzie miała do powiedzenia.

 

„Za każdym razem gdy tu jestem, szybciej bije mi serce. Lubię być sentymentalna w stosunku do swoich korzeni, bo z nich wyrastają moje skrzydła” – powiedziała.

 

„Tutaj je pani rozpościerała. Można tak powiedzieć?” – dopytałem. „Zapytajmy polonistę” – odparła prezes Kulczyk Foundation.

 

Ta sytuacja dobrze obrazuje odwieczną zagwozdkę – w wywiadzie, jak i każdej rozmowie, słyszący może odczytać słowa inaczej niż to założył mówiący. Pytając bowiem: „Można tak powiedzieć?”, zamierzałem odnieść się do tego, czy Poznań był miastem, w którym pani Dominika stawiała pierwsze kroki zawodowe. Ponieważ jednak słowo „rozpościerać” jest dość rzadko używane, rozmówczyni pomyślała zapewne, że próbowałem upewnić się, czy poprawnie go użyłem.

 

Co wtedy zrobić? Gdy wyczuwasz niezrozumienie prowadząc rozmowę, szybko wyjaśnij, co dokładnie masz na myśli. Jest absolutnie kluczowe, by rozmówca dokładnie wiedział, co mamy na myśli. Nigdy nie polecałbym sformułowań takich jak: „Ale czego pani nie zrozumiała?”, które niestety często towarzyszą nam w życiu codziennym. Uważam, że by bezboleśnie, ale i sympatycznie funkcjonować w społeczności, warto starać się, by wszystkie niedomówienia wyjaśniać możliwie najprędzej. Doceni to każdy rozmówca – nie tylko ten, którego gościmy na konferencji lub antenie, ale i przypadkowo zapytany o drogę przechodzień.

Spotkanie śp. Jana Kulczyka (2015), jak i Dominiki Kulczyk (2018) wiele dla mnie znaczy – nie tylko jako autora wywiadów.
Następna kwestia: czy chcesz przeprowadzić wywiad czy rozmowę? Myślę, że warto odróżnić te dwa gatunki, bo choć u swojej podstawy mają spotkanie dwoje ludzi, to jednak różnią się rolą, jaką odgrywa prowadzący. Wywiad rozumiem tu jako formę zgodną z wszelkimi prawidłami zawodu dziennikarskiego, a więc i służebną rolą, jaką dziennikarz ma względem widza. Zadaniem jest wtedy doprowadzenie rozmówcy (gościa) do tego, by przekazał jak najwięcej cennych informacji. Przeprowadzający wywiad tylko od czasu do czasu zabiera głos, nadając kierunek dyskusji – ale nie akcentuje swoich opinii ani przemyśleń. Nie powinien też przerywać rozmówcy – sam hołduję tej zasadzie, jako jedyny wyjątek dopuszczając sytuację, w której mówiący wyraźnie ucieka z wytyczonego szlaku rozmowy (mówi nie na temat).   O ile w wywiadzie punkt ciężkości leży na gościu (będącym ekspertem – mającym jakąś unikalną wiedzę), o tyle w rozmowie wszystko jest bardziej płynne. Nie ma ścisłego podziału na pytającego i odpowiadającego. Nawet jeśli organizator na początku zadaje pytania, za chwilę może z chęcią dodać coś do wątku, który właśnie poruszył gość. Bywa wręcz, że się z nim nie zgodzi. Z uwagi na wieloletnie doświadczenie w pracy telewizyjnej i radiowej, a także duże pokłady empatii, najczęściej wchodzę w rolę przeprowadzającego wywiad. Cieszę się jednak, że coraz częściej nadarzają się okazje, bym mógł opowiedzieć o swoich doświadczeniach. Specjalnie opisałem tu, czym różni się rozmowa od wywiadu – bo każda z tych form ma swoje plusy i minusy. To Ty, planując zaprosić jakiegoś ciekawego człowieka do dyskusji, zdecydujesz, która formuła jest Ci najbliższa.   Przede wszystkim jednak szukaj okazji do rozmów. Sztuką jest znaleźć coś niezwykłego w pozornie zwyczajnym człowieku. Powodzenia
Kautz
Teraz napiszę coś o sobie. Lubię być z ludźmi – ale nie lubię, gdy atmosfera jest napięta. Dlatego nauczyłem się skracać dystans i sprawiać, by było znośnie. Czasem jest wręcz sympatycznie. Do tego stopnia, że prowadzę największe konferencje i panele dyskusyjne w Polsce, no i coraz częściej za granicą.

Moje specjalności to technologia, środowisko i biznes. Jestem też radcą prawnym (ale to dłuższa historia na kiedy indziej). Stworzyłem dziesiątki programów radia i TV, w tym talk-show po angielsku. Studiowałem na Appalachian State University w Północnej Karolinie. No i kocham Stany Zjednoczone.

zobacz następny wpis

Zapraszam Cię do świata angażujących wydarzeń

Dzięki mojemu newsletterowi podniesiesz poprzeczkę swoich eventów.