Wywiad: jak poprowadzić go tak, by rozmówca chciał się otworzyć?

Wywiad to wyjątkowa sztuka, której najlepszym nauczycielem jest praktyka.

Nawet najlepsze pytania nie wystarczą, gdy prowadzący nie będzie słuchał.  

Pracowałem już w wielu radiowych i telewizyjnych redakcjach. Lubiłem obserwować swoje koleżanki i kolegi po fachu – w momencie, gdy właśnie mieli zaczynać nagranie wywiadu. Wielu z nich do ostatniej chwili sprawdzało notatki i przybierało poważną pozę, chcąc pewnie podkreślić swój profesjonalizm. Mało kto wykorzystał ten czas na rzecz najprostszą – rozmowę z gościem.

Owszem, czytając te słowa, możesz pomyśleć: „Po co prowadzić rozmowę na moment przed rozpoczęciem nagrania?”. Bo choć logiczne wydaje się, by wykorzystać ten czas na ostatnie szlify, ja jestem zwolennikiem bezwarunkowego skupienia na rozmówcy.

Człowiek, z którym za chwilę porozmawiamy, zwykle nie jest weteranem medialnych wystąpień. Perfekcyjnie wygłuszone studio radiowe lub naszpikowane mocno oślepiającymi światłami studio telewizyjne naprawdę onieśmielają. To nie jest naturalne środowisko. Czy więc powinno się pozostawić tego człowieka w poczuciu osamotnienia? Absolutnie nie. 

STRES PRZED WYWIADEM ODCZUWAJĄ NAWET MEDIALNI WYJADACZE

Oprah Winfrey, najsłynniejsza gospodyni talk-show na świecie, zwróciła uwagę na pewien paradoks. Przez ponad 30 lat przepytała niemal 40 tysięcy osób, w tym zwycięzców loterii, ofiary przestępstw, ale i osoby znane – jak Beyonce czy Barack Obama. „Każdy z nich, niezależnie od statusu, po nagraniu pytał z niepewnością: «I jak? Jak mi poszło? Czy było OK?». To dlatego, że każdy chce poczuć się wysłuchany, zrozumiany i doceniony” – zauważyła Winfrey.

Dlatego przygotowując się do wywiadu, nie tyle rozpisuję pytania, co tworzę swego rodzaju portret pamięciowy mojego przyszłego gościa. Poszukuję wszelkich informacji na jego temat i zaglądam w najodleglejsze zakątki internetu. Staram się kontaktować z ludźmi, którzy mogli tę osobę poznać. Wreszcie nawiązuję osobisty kontakt, dzwoniąc lub proponując spotkanie. Taki człowiek może prędko wyczuć moje intencje. Szczerą chęć wydobycia najlepszego, co w sobie ma. Pewnie rozumiesz, co chcę przez to powiedzieć: gdy już decydujesz się na rozmowę, którą później może obejrzeć każdy, chcesz, by poprowadził ją Twój sprzymierzeniec.

Mój przepis
na dobry wywiad (zdradzę
tylko kilka składników)

Nie tylko szukam informacji o tym, co dany człowiek osiągnął, ale też próbuję pójść krok dalej. Pytaniem-kluczem jest: „Dlaczego?”. Dlaczego wstawała codziennie o czwartej rano, chcąc zdążyć na trening pływacki jeszcze przed szkołą? Dlaczego postawił wszystko na jedną kartę, emigrując w czasach PRL? Albo: dlaczego mogąc skorzystać z przetartej, lukratywnej ścieżki kariery, postąpiła na przekór rodzinnej tradycji? Gdy wczujemy się w czyjąś sytuację, szybciej zrozumiemy jego intencje. Złapiemy głębszy kontakt.

Każdy z nas ma inne gesty i manieryzmy. Słowo, w zależności od tego, kto i jak je wypowiada, może mieć wiele znaczeń. Dlatego przygotowując wywiad, wyszukuję wszystkich materiałów video, które pomogą mi zrozumieć sposób bycia danego człowieka. Może występował kiedyś na konferencji, która była nagrywana? A może udzielił komuś wywiadu, choćby lata temu? Wiele razy zdarzyło mi się, że ktoś miał charakterystyczny gest, który mógłbym zinterpretować na opak, gdybym wcześniej go nie poznał.

Przygotowując wywiad z Heleną Norowicz, poprosiłem organizatorów konferencji TEDx o namiary do tej aktorki i modelki. Ku mojemu zaskoczeniu, otrzymałem numer telefonu stacjonarnego. Byłem poruszony, gdy mimo wielu obowiązków, chętnie przystała na dłuższą rozmowę. Po kilkudziesięciu minutach oboje wiedzieliśmy już o sobie co nieco. Przekonałem Helenę, że chcę być jej partnerem w trakcie wywiadu i może być spokojna o jego przebieg.

Gdy przeprowadzam wywiad czy rozmowę, czuję się odpowiedzialny za sukces tego przedsięwzięcia. Wiem, że jeśli mój gość nie wypadnie świetnie, również poniosę porażkę. Jeszcze przed startem upewniam go więc, że biorę na siebie wszystkie trudne sytuacje. Może to być usterka techniczna, którą szybko uratuję lub wyjaśnię, ale i moment, gdy rozmówca poczuje przypływ trudnych emocji. Może też się zwyczajnie zagmatwać w wypowiedzi. Potrafię wtedy sprawnie przywrócić rozmowę na właściwy tor, pamiętając o wątkach, które pojawiły się „po drodze”, a które warto rozwinąć. Ale o tym w kolejnym punkcie.

Gdy w amerykańskim radiu prowadziłem mój pierwszy talk-show, szef zwrócił uwagę, że najważniejsze są pytania „follow up”. To takie, które naturalnie wynikają z czegoś, co właśnie powiedział gość. Czasem, zamiast silić się na oryginalność, wystarczy dopytać. „I co wtedy się stało?”, „Dlaczego on się tak zachował?” czy „Co masz na myśli?” bywają genialne w swojej prostocie. Jako prowadzący miej też odwagę, by przyznać się, że czegoś nie zrozumiałeś. Czasem to jakieś branżowe słówko, innym razem niezbyt dokładna wymowa lub pominięcie jakiejś ważnej informacji. Istnieje ogromna szansa, że skoro czegoś nie zrozumiałeś Ty, to i publiczność jest w kropce. Będzie Ci wdzięczna. (Choć po cichu, bo w Polsce publika jest nieśmiała).

Unikaj nonszalancji. Gdy oglądam czyjeś wywiady, nic nie denerwuje mnie bardziej niż wtrącanie osobistych wątków. Okej, może gość jest i Twoim przyjacielem, ale czy publiczność naprawdę musi słuchać o wszystkich Waszych wypadach na miasto? Nie spoufalaj się więc z gościem ani nie zapominaj, że przeciętny odbiorca nie musi mieć takiej wiedzy jak Ty. Gdy gość nawiąże do jakiegoś mało znanego szczegółu z biografii albo użyje nietypowego określenia, wyjaśnij szybko publiczności, co dokładnie miał na myśli. Miej też odwagę naprowadzić rozmówcę na właściwy wątek, gdy zbytnio zanurkuje w odmęty dygresji.

Co jest ważne w prowadzeniu wywiadu?
Najlepiej mówią o tym rozmówcy i widzowie:

Wypełnij formularz, byśmy mogli porozmawiać o szczegółach.